sobota, 6 października 2012

"A magical day, and knowing that the Orly"



“A magical day, and knowing that the Orly.”


Sobota nadchodziła wielkimi krokami, kiedy obudziłam się rano, nie wiedziałam w co ręce włożyć chodź koncert miał być dopiero o 7 wieczorem.
- Maju, chodź pomóż mi przy śniadaniu! – krzyczała mama.
- Już zaraz zejdę! – powiedziałam.
Po zejściu na dół, mama zrobiła wielkie czy gdy mnie zobaczyła.
- W co ty się na miłość boską ubrałaś?! – spytała.
Obejrzałam się przed lustrem od góry do dołu.
- O co ci chodzi? – spytałam.
Byłam ubrana w dresy i starą koszulkę. Mama tylko westchnęła i powiedziała mi co mam zrobić.
Śniadanie przebiegło w miłej atmosferze, ponieważ nikt nie pytał o moje wieczorne plany i nikt nawet słowem nie wspomniał o Rossie, co mnie bardzo cieszyło.
O godzinie 10 wzięłam się za naukę, co mnie bardzo dziwiło, bo nigdy się nie uczyłam w tak ważnym dniu i nawet wtedy gdy się nudziła.
Do wieczora nie wychodziłam ze swojego pokoju aż nastała godzina wyboru, czyli 17.
Byłam tak zdenerwowana, że stłukłam wazon na korytarzu idąc do łazienki. Wzięłam 15- minutowy prysznic, wysuszyłam włosy, ułożyłam fryzurę, umalowałam oczy i włożyłam nowe ciuchy.
Ta godzina zleciała bardzo szybko, a o 18:15 siedziałam już w samochodzie z Sarą jadąc na koncert. Trzęsły mnie nerwy, przez całą drogę nie odezwałam się, ani nikt z pozostałych pasażerów. Wysiadłyśmy koło stadionu gdzie stało wiele innych fanów R5. Spojrzałam na zegarek była godzina 18:40. Zobaczyłam Rossa, wraz z innymi członkami zespołu wchodzących na stadion. Ruszyłam Sarę, i podeszłyśmy do Rossa. Wydawał się miły.
- Hej, dziewczyny! – powiedział i puściło do mnie oko.
- Hhhhheeejjj, Rrrrrroooo… -wycedziłam ledwo co nie otwierając ust.
- Cześć, jestem Sara a to moja kumpela Maja. – przywitała się Sara.
- Czy ona, t tak reaguje tylko na mój widok? – spytał zadziwiony Ross
- Taa… Ona cie koc… - nie dokończyła bo przypomniała sobie co jej mówiłam. – lubi cię.
- Ha… Czy ona prześpi cały koncert? – zapytał chłopak.
- Nie… Masz wodę? – zapytała dziewczyna.
Blondyn podał jej butelkę a ona wyjęła mi z torebki chusteczkę, polała ja wodą i przyłożyła mi do twarzy. Momentalnie się obudziłam, Ale chłopaka już nie było.
- Zrobiłam z siebie idiotkę przed nim! – powiedziałam łkając.
- Nie patrzył na ciebie cały czas – pocieszała mnie Sara. –powiedział żebyśmy po koncercie poszły za scene. Zagrali kilka kawałków takich jak:  Always,  Can't Get Enough Of You, Crazy 4 U, Give You Hell, Got to keep away from this girl, Love me, Never, Ready Set Rock, Say You'll Stay, Take you there I Without You.
Po koncercie tak jak prosił nas Ross poszłyśmy za scenę. Tam Ross czekał na nas.
- Cześć Maja, nie mieliśmy okazji się przywitać. – powiedział uśmiechając się Ross.
- Tak. Hej, jestem twoja fanka, ale nie taka psych tylko zwykła. – zakłopotałam się tyle mówiąc.
Ross zaczął się śmiać.
- Jesteś zabawna – powiedział.
- Pójdę kupić ci płytę – powiedziała Sara, chcąc zostawić nas samych.
- Miałabyś ochotę przejść się jutro gdzieś ze mną? – spytał Ross pełen nadzieji.
- Ja z tobą? – spytałam. – Ale ty jesteś muzykiem, a ja…
- I co z tego? – zapytał – jeżeli nie to powiedział… - powiedział smutny chłopak.
- Nie, chętnie- uśmiechnęłam się.
- Daleko mieszkasz?
- Nie.
- To może was podwiozę.
- Ale nie to kawałek stąd a ty masz na pewno dużo do załatwienia…
- Nie no co ty, dla ciebie, to znaczy dla was znajdę czas.
- To super.
- A gdzie, jak jej tam…
- Sara?
- Tak właśnie.
- Właśnie idzie.
- Nie mam pamięci do imion, Maju.
- Ale moje pamiętasz.
- Jakoś tak.
***
Właśnie wysiadłam z samochodu, kiedy Ross podszedł do mnie i powiedział żebym sidła na fotelu. Sara poszła do domu.
- Co ty chcesz zrobić? – spytałam zdziwiona
- Zobaczysz. – uśmiechnął się tajemniczo chłopak.
- Zaczynam się ciebie bać kochasiu.
- Naprawdę, a czemu?
- Znam cie zaledwie kilka godzin, a ty mnie gdzieś chcesz zabrać.
- Wyluzuj, zaufaj mi.
- Ok, dla ciebie wszystko.
Ross zabrał mnie na polanę pełną gwiazd. Było pięknie. Objął mnie, przyciągnął do siebie. Niestety, tę cudowną chwile przerwał dzwonek mojego telefonu, była to muzyka z serialu Austin & Ally. Piosenka Billion Hits wywołała u chłopaka śmiech.
- Mamo?, Tak, tak zaraz będę w domu. Nie wyszłam się tylko przejść, zaraz wrócę. Pa.
-Billion Hits? Serio? – zaśmiał się Ross
Zaczerwieniłam się, ale to nie trwało długo, bo Ross wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.
Po 10 minutach byłam w domu, Ross mnie przytulił i obiecał że jutro o godzinie 11 rano będzie czekał na mnie w tym samym miejscu.
Gdy weszłam do domu była godzina 24. Sara i ja poszłyśmy na górę przebrałyśmy się i poszłyśmy spać, ale nie spałam długo, myślałam o tym magicznym dniu.

4 komentarze:

  1. Całkiem ciekawe, aczkolwiek nie podobało mi się to, że Ross ledwo co poznał dziewczynę i od razu jest wielka miłość. Nie zrozum tego źle i mam nadzieję, że nie będziesz zła ani obrażona za te słowa ;). Po prostu wątek romansowy zbyt szybko się rozkręcił. Lepiej by było gdybyś stopniowo ich ze sobą poznawała, a nie od razu wrzucała ich sobie w objęcia. Tak jak pisałam wyżej, nie chcę Cię urazić, tylko wyrazić swoją opinię (bo to chyba najważniejsze). Liczę na to, że pozytywnie rozpatrzysz moją ocenę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jasne tez tak myśle miałam to poprawić ale zapomniałam, ale w następnym rozdziale juz tego nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, w takim razie czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń