“Argument, a new friendship
and a
lot of problems.”
Wieczorem spotkałam się z Rossem, nie było za ciekawie, cały
czas wyjaśniał mi że nie zależy mu na nikim innym tylko na mnie. Ja i tak mu
nie wierzyłam o godzinie 21 wróciłam do domu. Wykąpałam się i położyłam na
łóżku, po chwili dotarł do mnie sygnał mojego telefonu. Dostałam SMS’a od Rossa
<Kocham cię, i pamiętaj o tym>. Przeczytałam go kilka razy, ale nie
wierzyłam już w nic.
Obudziłam się kilka minut po szóstej. Szybko ubrałam,
zjadłam śniadanie i piechotą poszłam do szkoły, aby przemyśleć sobie kilka spraw.
Gdy weszłam do naszej szatni, podbiegła do mnie ta nowa Amy.
- Widziałam cię wczoraj z Rossem. – powiedziała.
- No i? – zapytałam zdziwiona i jednocześnie wkurzona.
- Nie, nic. Tylko nie wiedziałam że się przyjaźnicie. –
odpowiedziała Amy.
- Masz coś do mnie? Bo jeżeli nie to się ode mnie odczep,
jasne?! – krzyknęłam na nią.
Od razu podbiegła do mnie Stel i Oliv.
- Co się z Toba dzieje? To pierwszy dzień szkoły a
naskakujesz na nową. – powiedziała pouczająco przyjaciółka. Załamałam ręce i
skulona usiadłam na ławce. Nagle do naszej szatni wszedł Ross.
- Hej, mała. Możemy chwilę pogadać? – powiedział.
- Tak pewnie. – odpowiedziałam lekko zdziwiona.
- Tttooo… Tyyy… Jjjesteś Rrrrr… - jąkała się Amy.
- Tak, tak jestem Ross Lynch i gram w R5. – powiedział wzburzony.
– czy to takie dziwne?
Złapał mnie za rękę i wyszedł z mojej szatni razem ze mną.
- Czujesz się już lepiej? – zapytał troskliwie.
- A co ci do tego! – wybuchłam i tak jak wczoraj wtuliłam
się w niego.
- To ta walnięta fanka, o nie? – zapytał przytulając się do
mnie. Kiwnęłam głową. Zadzwonił dzwonek ucałował mnie w policzek.
- To widzimy się po szkole? – zapytał odchodząc.
- Może i tak. – uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam do
szatni po plecak.
O dziwo dwie przyjaciółki nie zadawały żadnych pytań.
Pierwszą lekcją była historia z wychowawczynią, a więc zrobiła nam zapoznanie
się z regulaminem jak wczoraj. Nic nie słuchałam, bo myślałam o Rossie i o
całym wczorajszym dniu. W pewnej chwili minął mnie jakiś nowy, zwalając mi z
ławki zeszyt.
- Przepraszam. – powiedział uśmiechając się.
Spojrzałam w jego oczy i od razu się uśmiechnęła. – Nic nie
szkodzi zdarza się. Jesteś nowy?
- Tak, nazywam się John, a ty? – zapytał.
- Ja? Jestem Maja, miło mi cię poznać. – uśmiechnęłam się
kolejny raz.
- Mam prośbę, czy
mogłabyś mnie oprowadzić po szkole na przerwie?- spytał.
- Tak, jasne z wielką chęcią. – odpowiedziałam miło. Nie
byłam już zdenerwowana i zazdrosna, w tej chwili był mi obojętny. John miał
piękne brązowe włosy i wspaniałe zielone oczy. Nie wiem dlaczego teraz nie
mogłam przestać o nim myśleć. Po dzwonku wyszłam z Sali i czekałam na nowego
kolegę. Oprowadzałam go aż zobaczyłam Rossa, chyba mnie nie widział. Nie
chciałam żeby pomyślał że kogoś sobie znalazła, byłam pewna że będzie
zazdrosny.
-Czy coś się stało? – zapytał nagle John.
- Nie nic, po prostu się zamyśliłam. – uśmiechnęłam się
sztucznie i złapałam Johna za rękę ciągnąc go pod salę historii.
- Już tu byliśmy. – odpowiedział zdziwiony.
- Tak wiem, ale możemy dokończyć tą wycieczkę na drugiej przerwie,
lub po lunchu kiedy zostanie nam trochę czasu? – spytałam.
- Ok. Jak chcesz. – odpowiedział.
Kolejną lekcją była geografia, której nie znosiłam. Byłam
pewna że Ross mnie nie widział dlatego cały czas chciałam omijać i jego i
Johna, gdy przechodziłam koło sali Rossa. Pod koniec lekcji okazało się że nowy
mieszka na tej samej ulicy co ja. I właśnie wtedy zaczął się koszmar. John
postanowił wracać do domu razem ze mną, i dlatego powiedziałam mu że musze
trochę przyśpieszyć, a tak naprawdę chciałam uniknąć blondyna. Wracaliśmy nie
całe pół godziny gdy pod moim domem zobaczyłam Rossa, który stał z telefonem w
ręku.
- Ja mieszkam kilka domów dalej, ale musze jeszcze zajść do
koleżanki. To do zobaczenia jutro. – pomachałam mu na pożegnanie, a on mi
odmachał.
Schowałam się w krzakach i wyłączyłam telefon. Nagle John
się wrócił i zaczął się dopytywać czy mógłby dziś do mnie przyjść. Jakimś
pechem zobaczył mnie Ross, który zaczął kierować się w druga stronę omijając
mnie i nie zwracając na mnie uwagi. Na pewno się obraził. Powiedziałam
chłopakowi który stał koło mnie że może innym razem i od razu włączyłam
telefon. Wykręciłam numer Rossa, i zaczęłam dzwonić, ale on nie odbierał. Nie
wiedziałam co mam robić. Poszłam do domu i zjadłam obiad na siłę. Cały wieczór
spędziłam w pokoju, myśląc że gdyby nie ten nowy byłabym teraz z Rossem. Ale to
tez nie wina Johna, nie wiedział o niczym a ja zwalam winę na niego, albo po
prostu zaczynam go bronić. Teraz już nie wiedziałam czy Ross jest tylko mój czy
może już więcej go nie zobaczę. Sama nie wiedziałam co mam myśleć o tym koszmarnym
dniu.
***
Zapraszam do głosowania w ankiecie. Kto? Ross a może John?
Oo ;D robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na mojego nowego bloga, o którym Ci już wspominałam ;)
www.bettertogether.crazylife.pl
tak, juz byłam nie moge się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńPewnie że Ross! Co to w ogóle za pytanie?! chcesz zepsuć taką śliczną parkę? ^_^
OdpowiedzUsuń