“Meeting him and spending
quality time.”
Niedziela była zwyczajna obudziłam się o 9:30. Przyszła
Sara.
- Cześć śpiochu – przywitała mnie.
- Która godzina? – spytałam zaniepokojona.
- W pół do dziesiątej, a co? – spytała.
- Co która? Nie zdążę! – lamentowałam.
- Niech zgadnę umówiłaś się z Rossem, hmmm? – dopytywała
przyjaciółka.
- No i co! – warknęłam.
- Nie nic, nic. Mówiłam że mu wpadłaś w oko. – uśmiechnęła
się Sara.
- Co ty mu nagadałaś?
- Co ja? Nic, już nie ufasz koleżance?
- Nie no ufam. Chodź pomóż mi się w coś ubrać musze ładnie
wyglądać.
Sara się zaśmiała i podała mi białą miniówkę, żółtą koszulkę
na ramiączkach i białe podkolanówki. Odebrałam od niej ubrania i poszłam do
łazienki. Po 20 minutach porannej toalety poszłam na śniadanie.
- Wow, córciu, dla kogo się tak wystroiłaś? – zapytała
zdziwiona mama.
- No dla Rossa Lyncha oczywiście. – zaśmiała się triumfalne
Sara.
Posłałam jej złowieszcze spojrzenie i wyjęłam z lodówki
mleko, a z szafki płatki. Śniadanie zjadłam w 5 minut, a gdy wyszłam na dwór
czekał tam blondyn z bukietem stokrotek.
- No, no jesteś trochę spóźniona. – zaśmiał się.
- To tylko 2 minuty. – zdziwiłam się.
Wsiedliśmy do samochodu. Ross zabrał mnie na lody, potem na
plażę i do swojego domu. Poznałam jego siostrę i dwóch braci. Pogadaliśmy
trochę, aż zadzwonił mój telefon. Wyszłam na dwór.
- No, no braciszku nareszcie znalazłeś sobie dziewczynę. –
powiedziała Rydel.
- Poznałem ją wczoraj przed koncertem, znamy się zaledwie
kilka godzin i tylko się przyjaźnimy. – odpowiedział zakłopotany Ross.
- Nas nie oszukasz, spotykasz się z nią i ci się podoba no
nie? – dopytywał się Rocky.
- Co?! To nie prawda, jest niczego sobie, ale nie jesteśmy
razem, co wam strzeliło do głowy. – zezłościł się blondyn.
- Okey, nie bądź zły tylko się zapytaliśmy. – odpowiedział Rikel.
Weszłam do pokoju, a Ross wstał i zabrał mnie na górę. Miał
duży pokój, pełen różnych instrumentów.
- Chciałem ci coś
wczoraj powiedzieć, ale mi się nie udało. – zaczął chłopak.
- O co chodzi? – zapytałam zdenerwowana.
- Chciałem się spytać czy… - tu przerwał, bo ktoś zapukał do
drzwi, była to Rydel.
- Hej Ross, mogę cię prosić na chwilę? –spytała siostra
Rossa.
- Taa, jasne co jest? – spytał chłopak.
Wyszli i zamknęli za sobą drzwi.
- I jak wam idzie?
- O co ci chodzi Rydel, to znaczy wam wszystkim!
- O nic po prostu cieszymy się braciszku, że kogoś sobie
znalazłeś.
- Tylko się przyjaźnimy!
- Tak, jasne, yhym.
- Przejdźmy do rzeczy co chciałaś mnie zapytać?
- No właśnie o to jak wam idzie.
- Co jej teraz powiem?
- No że na przykład mama cię wołała…
- Nie ma jej w domu!
- To narada zespołowa, No idź już do niej.
- No idę, idę.
Ross wrócił do pokoju dziwnie zakłopotany.
- To tylko narada zespołowa! – krzyknął.
- Yyyy? Nie zapytałam cię o nic. – odpowiedziałam zdziwiona
jego zachowaniem.
- Chciałem cię zapytać
czy nie zostałabyś na kolacji. – wysłowił się na reszcie blondyn.
- No jasne, chętnie. A możesz wyjaśnić mi jedną rzecz? –
powiedziałam.
- Tak, o co chodzi mała? – powiedział uprzejmie.
- Czemu się tak dziwnie zachowujesz?
- Jjja… dziwnie? Kiedy?
- No teraz jak wyszedłeś z Rydel, wróciłeś jakiś dziwny,
dobrze się czujesz?
- Tak jasne nic mi nie jest.
Ich dziwną rozmowę przerwał Rikel, wołając na kolację.
Zeszli razem na dół i usiedli przy stole. Rocky i Rydel postawili na stole
miskę pełną spaghetti. I zaczęła się kolejna rozmowa.
- Jak poznałaś naszego brata, Maja? – zapytała reszta
rodzeństwa.
- No, więc eee… Przed sceną zobaczyłam go z koleżanką i
postanowiłyśmy podejść no i… - Ross kończył za mnie – powiedziałem tylko hej, a
ona zemdlała, ponieważ jest nasza wielką fanką – chłopak dał nacisk na „naszą
fanką”.
- To nam miło że tak nas lubisz. – uśmiechnęła się Rydel.
- Tak. Znam wasze wszystkie piosenki. – odpowiedziałam
dumnie.
- Lubisz Rossa co? Nawet bardzo, hmmm? – wypalił
niespodziewanie Rocky.
Wszyscy posłali mu niemiłe spojrzenia.
- Tak lubię, ale… -Rocky nie dał dokończyć.
- … jesteście parą? – zatryumfował Rocky.
- Rocky! –krzyknęło na niego rodzeństwo.
- Przepraszam cie za niego. – powiedział Rikel.
- Nie nic nie szkodzi. – powiedziałam.
- Posłuchaj Rocky uważnie, NIE JESTEŚMY PARĄ, I JAK NA RAZIE
NA TO SIĘ NIE ZAPOWIADA. – tłumaczył Ross.
Zrobiło mi się słabo, a w głowie utknęły mi te ostatnie
słowa blondyna.
- Dobrze się czujesz Maja? – zapytała Rydel.
- Tak, tak wszystko w porządku. – uśmiechnęłam się słabo i
znowu zapadłam w zamyślenie. – powinnam się już zbierać, dzięki za kolację, do
zobaczenia.
- Nie, poczekaj odprowadzę cię. – Ross złapał mnie za ramię,
znowu zrobiło mi się słabo, padłam mu w ramiona.
Obudziłam się w jego
pokoju.
- Jak się czujesz,
mała? – zapytał.
- Dobrze, co mi się stało? – spytałam zdziwiona.
- Zemdlałaś, i mało nie upadłaś, ale cię złapałem. –
uśmiechnął się dumny.
- Dobra blondasku możesz mnie odwieść do domu. –
powiedziałam wstając.
- Nie ma mowy, zostaniesz u nas na noc. – zakomunikowała
siostra blondyna.
- Że co? Nie, no co ty dzięki ale nie miałabym gdzie spać. –
powiedziałam trochę smutna, bo chciałam spędzić u nich noc.
- Możesz spać ze mną, to znaczy u mnie. – uśmiechnął się
Ross.
- Tak, jasne może jeszcze w jednym łóżku? – zapytałam
drwiąco.
Ross zrobił się czerwony.
- Miałem na myśli to że ty będziesz spać w moim pokoju, a ja
na dole na kanapie. – poprawił się.
- No niech ci będzie, tylko zadzwoni do mamy.
Wyszłam z pokoju na korytarz. Zadzwoniłam do mamy. Cześć
mamo. Jestem u koleżanki. Będę u niej dziś nocować, mamy taki projekt. To co że
są wakacje. Tak, przeproś Sarę. Zakończyłam rozmowę i wróciłam do pokoju.
***
Proszę komentujcie, bo nie wiem jak mi idzie zrobię ankietę już niedługo w piątek, bo wtedy się coś zmieni :)
Więc proszę was o głosy na ankiecie. Kolejny rozdział w środę!
Mam nadzieje że się spodoba!
Fajny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńdzięki dziś kolejny :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłam i biorę się za czytanie ;)
OdpowiedzUsuńHah! Świetnie!!! Najlepsze na koniec! :D Mogli by spać razem <3 byłoby słodko <3 Pozdro ;)
OdpowiedzUsuń~Meg