piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 22



Nadchodził dzień wyjazdu. Był 4 stycznia, godzina 16:24. Dzwoniłam do Rossa, ale nie odbierał. Zdecydowałam się zadzwonić do Rydel. Cześć Rydel, jest Ross w domu? Nie? Aha, to dlatego nie odbiera, a mówił o której wróci. Nie, tylko chciałam się z nim zobaczyć, i obgadać kilka spraw. Poczekaj, ktoś podjechał. To Ross! Dobra powiem mu. Pa. Rozłączyłam się i poszłam otworzyć drzwi. Przywitał mnie mój ukochany blondyn. Przytulił mnie mocno i pocałował.
- Gotowa? – zapytał.
- Tak już spakowana, ale… - nie dał mi dokończyć.
- Nie o to chodzi. Nie chcę budzić twoich rodziców o 4 nad ranem, więc dziś będziesz spać u mnie.
- Co? Mama się nie zgodzi.
- Kochanie, zaufaj mi. Ja z nią pogadam.
- No i właśnie tego się boję!
- Pff… Mała wyluzuj. Jest twoja mama?
- Tak na tarasie.
- Ok.
Poszłam z Rossem na taras, gdzie przywitała nas moja mama.
- Mamo, bo Ross, ma do ciebie sprawę.
- Oh, czyżby? Jaką?
- Chodzi o to, że samolot jest o 4 rano, i nie chcę państwa budzić, więc pomyślałem, że Maja może dziś przenocować u mnie.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Masz się nią dobrze opiekować.
- Oczywiście. Jako chłopak i najlepszy przyjaciel.
- Mamo, to my już będziemy iść.
- Dobrze, będziemy za tobą tęsknić.
- Tsaa… Najbardziej to chyba Max.
- Oj córciu. – uścisnęła mnie mama.
Wyszłam z domu razem z Rossem. Jeszcze raz pocałował mnie. Nigdy mu się nie sprzeciwiałam, bo mi to nie przeszkadzało. Wsiedliśmy do samochodu, gdzie Ross włączył radio. Właśnie leciała jego piosenka. Heard on the radio. Ross zaczął śpiewać.
- Ross! Ucisz się!
- Nie!
- Co? To się zatrzymaj wysiadam.
Ross, nieoczekiwanie się zatrzymał.
- No i co? Kochanie, na co czekasz? Wysiadaj! Już!
- Przecież żartowałam. Ale proszę cię nie śpiewaj!
- Kotku. Po pierwsze to mój samochód i będę robić co chcę, a po drugie to zawsze facet rządzi związkiem.
- Co? Może co do pierwszego to masz rację, ale drugie to pfff…
Wreszcie ruszył. Jechaliśmy jeszcze 10 minut, aż w końcu samochód się zatrzymał. Ross otworzył mi drzwi i wpuścił do domu.
- Jesteśmy! – krzyknął.
Objął mnie w pasie i zaczął namiętnie całować.
- Oooo! Jakie to słodkie. – powiedział Rocky z Ratliff’em.
- Chłopaki dajcie spokój! – powiedział Ross dalej mnie całując.
- Na co się tak patrzycie? – zapytała Rydel wychodząc z kuchni. – Ej! Chłopaki chodźcie mi pomóc!
Ross wziął mnie za rękę i wprowadził do kuchni.
- O są nasze gołąbeczki. – powiedział Rikel patrząc na nas.
Zobaczyłam jakąś blondynkę siedzącą obok Rikel’a. Nigdy wcześniej jej nie wiedziałam.
- Oh. Ross. Pamiętasz Vanessę?
- No jak bym mógł zapomnieć. – powiedział Ross. – cześć, piękna. – powitał ją.
- Ehem, Ross ja tu jestem. – powiedziałam.
- Ah, tak. Vanessa, to jest moja dziewczyna Maja. – przedstawił mnie Ross.
- Cześć, miło mi cię poznać. – przywitałam się z nią.
- Hej, mi też. – powiedziała miło.
Rodzeństwo zostało w kuchni, a ja z nową koleżanką, wyszłam na taras, żeby lepiej się poznać.
- Too… Ty jesteś dziewczyną Rikel’a? – zapytałam.
- Tak. A ty Rossa? – zapytała mnie.
- No jakoś tak się złożyło.
- To nie cieszysz się? Ross, to wspaniały chłopak, gdybym miała 15 lat to bym ci zazdrościła.
- Ja mam 15, a ty, jeśli można spytać?
- Jasne, ja mam 20. To nie cieszysz się że jesteś z Rossem?
- Nie, no cieszę, tylko często się kłócimy. A teraz będziemy razem pracować, i nie wiem czy to nie pogorszy sprawy.
- Nie martw się. Ja z Rikel’em, też się często kłócę. Ale jakoś żyję.
- A ile jesteście razem?
- Już prawie 2 lata, a ty z Rossem?
- Prawie 3 miesiące. To znaczy formalnie.
- Co?
- Ross uznawał nas za parę, już dawno temu, bo to było coś więcej niż przyjaźń. Przynajmniej on tak uważa.
- A jak się poznaliście?
- Na koncercie. W wakacje. I jakoś tak zaczęliśmy się przyjaźnić. A wy?
- My w centrum handlowym. Pracowałam w barze, jako kelnerka. Rikel, cały czas się na mnie patrzył i próbował zagadać. Przychodził tam codziennie. Nie ukrywał, że on też wpadł mi w oko. Zaprosił mnie na spacer, i  tak to się zaczęło.
Gadałyśmy jeszcze parę dobrych minut, aż przyszedł Ross z bratem.
- No chodź kochanie. – powiedział do mnie.
- Gdzie i po co? My tu rozmawiamy, a ty co? – powiedziałam z lekkim grymasem.
Ross znowu mnie zaczął całować i zabrał mnie do swojego pokoju. Gdy weszliśmy już na górę, zobaczyłam, że on nie jest jeszcze spakowany. A była już 19.
- Ross! Kochanie! Czy ty się jeszcze nie spakowałeś?
- No widzisz, bo…
- Oj Ross, Ross…
- No co? To mi pomożesz?
- Nie, zostawię cię z tym wszystkim samego.
Pakowanie jego rzeczy było o wiele trudniejsze niż pakowanie moich. Ross nie mógł się na nic zdecydować. Powiedziałam mu, że ja zabrałam wszystko. On postanowił zrobić tak samo, podczas gdy ja zeszłam na 10 minut do jego siostry. Kiedy wróciłam o mało nie dostałam zawału. Ross powrzucał wszystkie ubrania do kilku walizek.
- Ross! Coś ty zrobił?! – krzyknęłam na niego.
- Co znowu nie tak? – zapytał.
- Nie zapomniałeś o czymś?
- Eeee… A no tak!
Wyszedł z pokoju i wrócił z laptopem i Ipadem.
- Nie o to mi chodziło.
- A o co?
- No może byś poskładał te ubrania?
- A no tak, ale mi pomóż, bo pożałujesz.
Składaliśmy ubrania przeszło 3 godziny, może trwało by to krócej, gdyby nie śpiewanie i gadanie Rossa. Po 23 zeszliśmy na kolację. Wszyscy byli zdziwieni, że dopiero teraz.
Po kolacji rodzeństwo zrobiło próbo-koncert. Bardzo mi się podobało, ale Ross namówił mnie do śpiewania. Nie było tak źle, bo wszystkim się podobało. Zażartowali nawet, że zastanowią się nad przyjęciem mnie do zespołu. Dochodziła 2 nad ranem, gdy Ross mnie obudził, choć wcale nie spałam. Leżałam na kanapie wtulona w niego. Nie chciałam wstawać, ale myśląc co spotka mnie w Miami od razu się poderwałam.
O godzinie 3:40 byliśmy już na lotnisku. Zobaczyliśmy Laurę. Podeszliśmy do niej by się przywitać i porozmawiać. Chciałam utrzymać z nią dobry kontakt, jeżeli mam razem pracować.
- Cześć Laura. – przywitał ją Ross mocnym uściskiem.
- Hej. – rzuciłam od niechcenia.
- To co gotowi do 3 serii serialu? – zapytała.
- No jasne. – odparłam wraz z Rossem.
Równo o 4 siedzieliśmy już w samolocie. Nie mogłam się doczekać plaży i tych wszystkich niespodzianek. A najbardziej cieszył mnie rok , który spędzę z moim chłopakiem Rossem Lynchem.
  ***
Mam nadzieje, że się podoba!!! Mi tak średnio! Piszę już kolejny na wtorek, ale dodam dopiero we wtorek! Jak myślicie, co się wydarzy w Miami? Piszcie w komentarzach!

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 21



Stojąc z Rossem pod jego domem nie wiedziałam co mam robić. Ross próbował mnie uspokoić, ale ja… Po prostu nie wiedziałam jak to będzie. Co mam powiedzieć „ Hej wszyscy, musze wam coś powiedzieć. Teraz prowadzam się z waszym bratem”? To chyba nie był dobry pomysł. A jak zareagują na to że razem wyjeżdżamy? Choć nawet nie wiem dlaczego się bałam. Nadszedł ten moment. Ross jeszcze chwilę ze mną porozmawiał  i łapiąc mnie za rękę wprowadził do domu.
- Jest ktoś domu? – krzyknął.
- Tak, wszyscy! – odkrzyknęli z różnych miejsc.
Po chwili wszyscy zebrali się w salonie na kanapie.
- O co chodzi braciszku? – zapytała zdumiona Rydel.
- Muszę, to znaczy musimy wam coś powiedzieć.
- Kto? – zgrywał głupiego Rocky.
- Jak wczoraj mówiłem dzwoniła Jessie i 5 stycznia wyjeżdżamy na rok do Miami. – opowiedział Ross.
- Jak to wspaniale że nas zabierasz. – powiedział uśmiechnięty Rocky. – Ale chcesz zostawić Maję samą?
- Ty debilu! Ja i Maja! Nie wy! – krzyknął w tłumaczeniu.
- Oooo! Jak słodko! To co jesteście razem, że razem wylatujecie? – spytała Rydel.
- Nooo… W pewnym sensie to tak. –odpowiedział Ross, łapiąc mnie za rękę.
- To super! Widzisz Ross, wy od początku powinniście być razem. – wtrącił się Rikel.
- No tak, oczywiście, Ross to już od dawna jest tego zdania. –powiedziałam śmiejąc się.
- A Ross, am… A co z Laurą? – zapytała w końcu siostra.
- Laura, to rozdział zamknięty! Teraz jesteśmy tylko my. Ja i Maja. – uśmiechnął się, obejmując mnie i całując w policzek.
3 STYCZNIA
Już za 2 dni wyjeżdżam na cały rok do Miami! I będę grać moim ulubionym serialu! Moja radość nie miała końca! Co chwile brałam do ręki telefon i chciałam dzwonić do Rossa z pytaniem, czy moglibyśmy się spotkać. Byłam tak rozradowana, że tego nie zrobiłam. Walizkę miałam już spakowaną! I To nie jedną! Zabrałam wszystkie ubrania, tak że mój pokój był prawie pusty! Były tam tylko meble.
Ciekawe jak tam będzie? Myślałam cały czas. Tylko to miałam w głowie. I jeszcze to, że poznam Raini i Calum’a. Moja radość nie miała granic. Po chwili ciszy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Dzwoniła Sara. Powiedziała mi, że moja mama mówiła jej mamie, czyli mojej cioci, a ona powiedziała Sarze, że lecę do Miami! Sara była zaskoczona, i cieszyła się, tak jak ja! A jeszcze większa radość była, gdy powiedziałam jej o związku z Rossem. Wtedy piszczała z zachwytu. Powiedziała również, że jak wrócę do domu, to przyjedzie w odwiedziny.
Ktoś zapukał do moich drzwi. Myślałam, że to Ross, ale to moja mama.
- I Jak córciu? Spakowana? – zapytała.
- Jak widać. – uśmiechnęłam się szeroko.
- Maja, muszę z tobą porozmawiać.
- O co chodzi, mamo?
- O Rossa.
- Ale co z nim nie tak?
- Myślisz, że to idealny chłopak dla ciebie?
- Tak, a co?
- To gwiazdor! On może mieć co chce. W każdej chwili może cię zostawić i pójść do innej.
- Ale mamo! Ross taki nie jest!
- No dobrze, to twój wybór.
- Nie lubisz go?
- Nie o to chodzi skarbie. Cieszę się, że się z nim związałaś. Tylko czy on jest dla ciebie odpowiedni.
- Tak, nie martw się o mnie. Nie mam już 5 lat, tylko 15! Umiem o siebie zadbać! A Ross, też jest odpowiedzialny! Wszystko będzie dobrze!
- Jesteś pewna?
- Tak, codziennie będę dzwonić. Jest też szansa, że mogę zostać aktorką!
- To się cieszę! A teraz nie musisz czegoś załatwić?
- O co chodzi?
Mama wskazała na stojącego w drzwiach Rossa, którego nie zobaczyłam. Blondyn pocałował mnie na powitanie, chwycił za rękę i wyszliśmy z domu. Ross opowiadał jak to się cieszy, że nie musimy zrywać i że jadę z nim. Ja też się cieszyłam. Obiecał mi również, że będzie mnie kochał zawsze i że mnie nie zostawi, a w najgorszym wypadku nie zdradzi. Dopytywałam go o Laurę, o uczucie jakie kiedyś ich łączyło. Odpowiedział, że to już przeszłość. Uwierzyłam mu, bo był moim chłopakiem, i nie powinien mnie okłamywać.   
***
Sorka, że taki krótki, ale nie miałam czasu na pisanie... Byłam na dyskotece, która zaczęła się o 16:30 a do domu wróciłam o 15! Więc czasu nie miałam i wróciłam przed chwilą ;D Ale mówię wam, było zajebiście! Dziękuję za cenne uwagi, które wezmę sobie do serca! Piszcie jak się podoba! Do piątku!!!

sobota, 24 listopada 2012

rozdział 20



Kilka miesięcy później…
Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Postanowiłam wybrać się z dziewczynami na zakupy. Był dokładnie 28 grudnia. Dzień przed urodzinami Rossa. Od 2 miesięcy się do mnie nie odzywał. Może o mnie zapomniał? Nawet nie byłam pewna czy jesteśmy jeszcze razem czy ze mną zerwał nic nie mówiąc.
- Hej, Maja co się dzieje? – spytała Stella.
- Nic, po prostu mam gorszy dzień. – powiedziałam kłamiąc, zmuszając się do uśmiechu.
- Przecież widzę. Chodzi o Rossa?
- Tak chyba, tak.
- Co się stało?
- Nie odzywa się od 2 miesięcy, a wtedy spotkaliśmy Laurę Marano i Ross cały czas o niej gadał i… okłamał mnie!
Zaczęłam płakać. Jeszcze na przemian leciały te same piosenki R5 – Christmas is Coming i Rossa – Christmas Soul.
- Ale on o tym wie? Że ty…
- Nie wiem! Nie jestem pewna czy powinnam mu ufać! Czy ja go nada kocham? A on mnie?
- Co?! To wy…?
- Tak, byliśmy razem. Możecie mnie zostawić na trochę samą?
- Jasne. Jakby co dzwoń.
Siedziałam tak i myślałam o tym co się zdarzyło przez to pół roku. Od koncertu do dziś. Zaczęły płynąć mi łzy. Nagle zobaczyłam Rocky’ego i Rydel. Próbowałam się ukryć, ale to nic nie dało. Podeszli.
- Hej mała! – przywitał się Rocky. – dawno cię u nas nie było.
- Tak to prawda. – wtrąciła się Rydel. – Znowu Ross?
Pokiwałam głową.
- Jest tu? – zapytałam się.
- Nie jest zbyt załamany. Niedługo wyjeżdża.
- Tak wiem.
Rydel zadzwonił telefon. Cześć, braciszku. Jesteśmy w centrum handlowym z Rocky’m. Właśnie gadamy z Mają. Nie wiem co u niej. Halo…? Halo! Ross jesteś tam?
- Co jest?
- Rozłączył się.
Po kilku minutach zobaczyłam jakiegoś chłopaka biegnącego w naszą stronę. Był to Ross.
- Ross! Ty powinieneś się pakować!
- Nie wyjadę!
- Co jak to? A co z twoją karierą?
- Ja nie zostawię Mai!
Stanęło mi serce i na niego spojrzałam, a on na mnie.
- Ja cię kocham! Nie wiem dlaczego cię okłamałem! Nie wiem co sobie myślałem!
- A co z Laurą?
- To tylko przyjaźń…
- Czyli co? My też się przyjaźnimy?
- To już nie jesteśmy razem?
- Właśnie nie wiem, ja cię nadal kocham, ale co z tobą…
- Ja ciebie też.
- Ross, my z Rocky’m pozbieramy resztę wycieczki i wracamy do domu.
Ross wziął mnie za rękę i zabrał do samochodu. Pojechaliśmy do tego miejsca gdzie się poznaliśmy, czyli na stadion gdzie był koncert.
- Pamiętasz to miejsce? – spytał.
- No jasne tu pierwszy raz cię zobaczyłam, to znaczy tak na żywo. I muszę ci przyznać że na żywo wyglądasz ładniej niż w telewizji.
- Wiem. Mówiłem ci już że cię kocham?
- Nie.
- Serio? – zażartował i pocałował mnie namiętnie, obejmując w pasie.
- Ross, a teraz na poważnie. Wyjeżdżasz. A związki na odległość nigdy nie trwają długo.
- Bez ciebie nie jadę!
-Cccoo?!
- Tak właśnie! Dostaniesz tam rolę, a jeśli nie to ja rezygnuje.
- Kocham cię! Nigdy nie spotkałam nikogo takiego jak ty!
- Wiem, każda by chciała mieć takie szczęście jak ty, no nie?
- Tak, na pewno. Nawet moja babcia!
- Nie! Chodzi o fanki!
- No jasne… Ale nie możesz zrezygnować, co z Laurą?!
- O co ci chodzi? My się tylko przyjaźnimy…
- A to co was kiedyś łączyło?
- Kochanie to było dawno, a teraz liczysz się tylko ty…
- No dobrze, to czego mnie wtedy okłamałeś? Dlaczego mi o niej nie powiedziałeś?
- Ja… jaa… Sam nie wiem… Bo wiesz…
- Możesz to wreszcie z siebie wydusić!
- Nie wiem! Nie mam pojęcia dlaczego cię okłamałem! Może dlatego że nie chciałem żebyś była zazdrosna…
- Ja? O co?
- O Laurę, bo wiesz z tamtymi dziewczynami nic mnie już nie łączy.
- Co?! Czyli z Laurą cię coś łączy? Mam rację?
- Tak, ale to tylko przyjaźń.
- No dobra, nie chcę się z tobą kłócić. Lepiej pójdę już do domu.
- Poczekaj! Pójdę z tobą!
- Ale po co? Ross! Zrozum nasz związek nie jest teraz najważniejszy!
- Nie chodzi o to… Porozmawiamy o wyjeździe.
- Ross zrozum mnie tam nikt nie weźmie do żadnej roli! Ja nie jestem aktorką!
- Zobaczymy.
Wracaliśmy na piechotę. Ross cały czas gadał o wyjeździe. Ja go nie słuchałam. Nie obchodziło mnie to. Chciałam być tylko z nim. Nie chciałam się rozstawać! Miałam nadzieję że rodzice się zgodzą. W końcu byłabym tam pod dobrą opieką. Po kilku minutach doszliśmy pod mój dom.
- Mam pomysł! Jeżeli twoi rodzice się zgodzą pójdziemy do mnie świętować i powiemy mojej rodzinie o nas. – zaproponował.
- Jeżeli się w ogóle zgodzą. Ale dobra, dla ciebie kochanie wszystko. – powiedziałam całując go w policzek.
Weszliśmy do domu, mama zapowiedziała kolację. Najpierw poszliśmy na górę. Siedzieliśmy w ciszy w moim pokoju. Chyba po raz pierwszy od kiedy się znamy nie mieliśmy tematu do rozmowy. Po 10 minutach mama zawołała nas na kolację. Maxa nie było, więc to chyba lepiej, bo nie będzie głupich docinek.
- Mamo, musimy z tobą, to znaczy z wami porozmawiać. – zaczęłam.
- Czy chodzi o was, to znaczy ciebie i Rossa, to znaczy o was? – denerwowała się mama.
- Mamo! Uspokój się! To inna sprawa, ale to na koniec. – uśmiechnęłam się tajemniczo.
- To o co chodzi? – spytała.
- Będziemy kręcić kolejny sezon serialu i zaproponowali Mai rolę. – opowiedział mój chłopak.
- To świetnie! Kiedy zaczynacie? – dopytywała podekscytowana mama.
- Właśnie w tym problem. Serial jest kręcony w Miami. – odpowiedziałam.
- Co? O nie, nie! Nie pojedziesz sama! – powiedziała mama stanowczo.
- Ale kochanie to dla niej wielka szansa! – powiedział tata, ratując mnie.
- Na ile byś miała wyjechać? – zapytała mama.
- Na rok, ale nie sama. Ross jest główną postacią, więc on też jedzie. – powiedziałam.
- Ale że sama? Ty tam nikogo nie znasz, a Ross to tylko kolega. – drążyła mama.
- No i o tym chcę z tobą porozmawiać.  –powiedziałam uśmiechnięta.
- Bo ja i Ross… jak ci to powiedzieć, eee… - zacinałam się.
- Mai chodzi o to, że jesteśmy razem… i… ja bym się nią zajął. – odciążył mnie Ross.
- Co? Jak? Córciu jak ja się cieszę! – powiedziała mama.
- Tak, ja też. Więc jak? Mogę jechać? – spytałam z miną małej dziewczynki.
- Jeżeli twój chłopak się tobą zajmie, to zgoda. Jedź! – powiedziała mama. – Ross? Zajmiesz się nią?
- Oh, tak! Oczywiście! – powiedział uśmiechając się do mnie.
- A kiedy wyjeżdżacie? –spytała mama.
- Zaraz po nowym roku. 5 stycznia. – powiedziałam łapiąc mojego towarzysza i ciągnąc go na górę.
Weszliśmy do mojego pokoju, gdzie zaczęłam skakać z radości jak mała dziewczynka. Ross uspokoił mnie namiętnym pocałunkiem i uściskiem. Zgodziłam się na pójście do niego, ale pod warunkiem, że nie będzie więcej w mojej obecności gadał o Laurze.
***
Wiem, że rozdział miał być dopiero we wtorek, ale Weronika mnie przemęczyła! Jak oczywiście każdego! No, ok. Przepraszam, że zerwałam was z łóżek o 7:55, bo miał być nowy odcinek a&a, ale nie było! W internecie źle napisali! Przepraszam jeszcze raz! I do wtorku!

piątek, 23 listopada 2012

PRZYPOMNIENIE!

Jutro (24.11.12.r) o godzinie 7:55 będzie nowy odcinek Austin & Ally!
Przeczytałam w internecie, że będzie, więc powinien być.
ZAPRASZAM NA OGLĄDANIE! NIE ZAŚPIJCIE! A NAJLEPIEJ NASTAWCIE SOBIE BUDZIKI! 

rozdział 19



- Wooooow! I co mówiłaś że nie umiesz śpiewać? I co? Okłamałaś mnie? – powiedział Ross podchodząc do mnie.
- Co ty tu robisz? Miałam do ciebie zadzwonić dopiero o 15! – zezłościłam się lekko, ale nie na długo.
- No tak, tylko że jest już 16:30.
- Co już, to co ja tyle robiłam?
-Śpiewałaś. Stoję tu od jakiejś godziny, i wszystkie moje piosenki wyszły ci świetnie! A najlepsza było Double Take!
- Serio?
- Tak, to teraz jedziemy do mnie?
- Co już? Ale ja muszę się ubrać!
- Ah, no tak zapomniałem. Ty jesteś dziewczyną.
- No i co? Kupiłam coś nowego specjalne dla ciebie.
- Yhhym.
- Ross! Czy ty mnie w ogóle słuchasz!?
- Co? Tak, to znaczy nie, to… jakie było pytanie?
- Ross!
- No co!
- Na co ty stoisz przy tym oknie?
Podeszłam i zobaczyłam jakąś brunetkę stojącą po drugiej stronie ulicy, która rozmawiała przez telefon.
- Ah, tak? To ja już ci nie jestem potrzebna?
- Nie Maja ty nic nie rozumiesz, bo… - nie skończył bo przerwał mu dźwięk telefonu. Tak, słucham? Laura! To ty! Cześć co u ciebie? Ja jestem u dzie… koleżanki. Nie, tak serio?! To super! A gdzie jesteś? Co gdzie? Aha… Wiesz zadzwonię później, pa.
- Co? To twoja dziewczyna?
- Maja, nie bądź zła. – objął mnie w pasie i zaczął całować.
- No dobra, dobra już nie jestem.
- Widzisz? To moja uroda tak na ciebie działa.
- Aha, serio? Nie wiedziałam o tym. A możemy przejść do rzeczy? Kto to?
- To Laura.
- Co za Laura?
- Laura Marano! Ally Dowson z serialu.
- Ah, ta Laura.
- Nie lubisz jej?
- Jako Ally to nie.
- Dlaczego?
- No bo ona i Austin…
- To wolisz Austina?
- Nie ja kocham ciebie, ale w serialu ty to on, i… Ona…
- Rozumiem…
- Mogę na chwilę wyjść? Zraz wrócę.
- Tak, jasne idź. Ja się przebiorę i zaraz przyjdę.
Poszłam na górę i stanęłam przy oknie, przy którym wcześniej stał Ross. Zobaczyłam jak obejmuję jakąś dziewczynę. Ale nie tak jak mnie teraz, tylko tak jak na początku. Czyli po przyjacielsku. Ta dziewczyna spojrzała na mój dom. Nie wierzę! To… Laura Marano! Tylko co ona tu robi?! Szybko się ubrałam i wyszłam z domu. Ross nadal tam z nią stał. Ściskało mnie serce i biło coraz mocniej.
- Maja nareszcie jesteś! To jest Laura. – przedstawił ją mi mój chłopak.
- Laura, to jest Maja, moja dz… przyjaciółka. – przedstawił mnie.
- Cześć, miło mi cie poznać. – wystawiłam rękę w przyjaznym geście.
- Hej, czyli jesteście przyjaciółmi? – spytała.
- Eee… Nie zupełnie… - powiedziałam. – Ross, może ty jej powiesz?.
- Bo widzisz Laura, Maja nie jest już moją przyjaciółką, tylko dziewczyną.
- To się cieszę! Ross, nareszcie ułożyłeś sobie życie! A mówiłeś że nikogo tu nie poznasz!
- Mówił tak?
- Tak, zanim wyjechał z Miami, tak było.
- Ale teraz mam ciebie i…
- Już sobie nie pochlebiaj.
- To od jak dawna jesteście parą?
- Od wczoraj! – odpowiedzieliśmy zgodnie.
- No, ładnie Ross.
- To znaczy on uważa że to od wczoraj jesteśmy parą, tylko formalnie.
- Jak to?
- No powiedział mi też, że razem jesteśmy już od dawna, a ja o tym nic nie wiedziałam.
- Tak, tak. Laura a co cię tu sprowadza?
- Jessi dzwoniła do ciebie, ale zmieniłeś numer i przysłała mnie tu, żebym ci powiedziała, że będzie 3 seria „Austin & Ally”.
- To świetnie!
- No, tak. Tylko jest mały problem. Musisz wrócić do Miami.
- To raczej żaden problem.
- Może i tak, tylko że na cały rok.
- Co? To nie możliwe!
- Ja nie mogę! Nie zostawię Mai!
- Jessi powiedziała, że jak nie wrócisz to znajdą na twoje miejsce kogo innego.
- Ja nie mogę!
- Ross, jedź to dla ciebie szansa, na dalszą karierę!
- Ja cię nie zostawię!
- Nie martw się, szukamy kogoś do nowej roli. Możesz jechać z nami.
- Ale to cały rok. A co ze szkołą?
- No wiesz, jest szansa, że jeżeli wybijesz się  jako aktora, to firma zapewni ci profesjonalne studia aktorskie.
- Maja! To super! Może nawet zrobią tak żebyś zagrała dziewczynę Austina!
- No i kolejny problem! Postanowili, że Austin będzie z Ally.
- Aha.
- Może zmienimy temat? Właśnie idziemy z Mają do mnie na obiad, może pójdziesz z nami?
- Bardzo chętnie tylko może kiedy indziej. Muszę jeszcze coś załatwić, do zobaczenia!
- Pa.
***
- Ross, czy łączy cię coś z Laurą? – zapytałam stojąc pod jego domem.
- Co?! Nie! Tylko się przyjaźnimy i razem pracujemy! – powiedział.
- Aha, bo wiesz. Ona zachowuje się tak, jakby coś do ciebie czuła.
- Co ty wygadujesz? Nie chcę się kłócić. Kocham tylko ciebie. A teraz już chodź.
Weszliśmy do domu. Dochodziła 18.
- Nareszcie jesteście! – przywitała nas Rydel. -  Mieliście być o 16 a jest 18, ale zaraz wkładam kolację.
Weszliśmy do salonu gdzie siedzieli Rydel, Rocky i Ratliff.
- Cześć! – przywitali się.
- Hej. – powiedziałam.
- Nie uwierzycie, kogo spotkałem.
- Kogo?
- Laurę Marano! Tu w Kalifornii! Będzie 3 seria serialu i muszę na rok wyjechać do Miami.
Westchnęłam i poszłam do kuchni, gdzie była Rydel.
- Co się stało? –zapytała.
- Ross spotkał Laurę i musi wyjechać na rok do Miami i teraz gada tylko o niej. – opowiedziałam przyjaciółce.
- Ojej. Ta Laura. Wiesz… Oni kiedyś byli razem i może dlatego Ross tak zareagował.
- Co? Byli razem?! A jak się go zapytałam czy coś ich łączy to powiedział, że tylko przyjaźń. I jak opowiadał mi o swoich poprzednich związkach, to o niej nie wspomniał.
- Nie przejmuj się, teraz kocha ciebie. Idź już do salonu, właśnie wkładam kolację.
- Dzięki, ale nie jestem głodna. Pójdę lepiej do domu.
- Może powiem im, żeby ktoś z nich cię odprowadził?
- Nie dzięki nie trzeba, chcę sobie przemyśleć jeszcze kilka spraw.
- To pa.
- Pa.
Wyszłam nie zauważalnie z domu. Szłam chodnikiem nie patrząc na nic. Czułam tylko lekko padający deszcz i szum wiatru. Była dopiero 19. Postanowiłam zaprosić dziewczyny na noc, żeby zapomnieć o tym wszystkim. Byłam zła na Rossa. Ja powiedziałam mu o wszystkim, a on mnie oszukiwał. Jeżeli chce to niech sobie wyjeżdża, jeżeli dla niego ważniejsza jest praca i Laura. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Stelli. Właśnie wraz z Olivią były na mieście i wybierały się do mnie. Zgodziły się przyjść na noc. Obiecały też po drodze kupić kilka rzeczy, aby było co jeść. Na ekranie pojawił się też napis <ROSS> nie odebrałam, odrzuciłam połączenie. Niech się zastanowi, co zrobił.
 ***
 Hmmm... I jak się podoba? Mam nadzieję, że nie robi się nudnyy! A jeśli tak nie krępujcie sięi mówcie co jest nie tak :)
Do wtorku!!!