I love the
things you do
It's how you do the things you love
But it's not a love song
Not a love song
I love the way you get me
But correct me if I'm wrong
This is not a love song
Not a love song
I love that you buy the tickets (Uh-huh)
And you don’t make me watch your chick flick
We’ve come so far,
Being just the way we are
If it’s not broke, don’t fix it
I can’t guess the meaning,
When you don’t say what you’re feeling
If you got a broken heart,
You can punch me in the arm
Now that’s what you needed (That's just what you needed)
Don't take this the wrong way (Nope)
It's how you do the things you love
But it's not a love song
Not a love song
I love the way you get me
But correct me if I'm wrong
This is not a love song
Not a love song
I love that you buy the tickets (Uh-huh)
And you don’t make me watch your chick flick
We’ve come so far,
Being just the way we are
If it’s not broke, don’t fix it
I can’t guess the meaning,
When you don’t say what you’re feeling
If you got a broken heart,
You can punch me in the arm
Now that’s what you needed (That's just what you needed)
Don't take this the wrong way (Nope)
- I jak podobało się? – zapytał
uśmiechnięty blondyn.
- Ty jeszcze pytasz? To było super! – odpowiedziałam.
- To co wracamy do domu? – spytał.
Kiwnęłam głową, nagle zadzwonił mój telefon. Był to John. Odebrałam. Hej, co tam? Ok, kiedy? Nie, ale za chwilę będę, ok. Cześć.
- Twój drugi chłopak? - zaśmiał się Ross.
Bardzo śmieszne. To tylko kolega. Chcę się spotkać i pogadać. I nie martw się, my zobaczymy się wieczorem. Pa! - krzyknęłam i pobiegłam do domu.
Zobaczyłam Johna, stojącego koło mojego domu. Pomachał mi z daleka, ja odmachałam.
- Cześć, to o czym chcesz pogadać.
- To nie możemy pogadać?
- Nie, no jasne że możemy.
- Bo wiesz, podoba mi się taka jedna dziewczyna. Nazywa się Maja, i...
- Naprawdę, chodzi do naszej szkoły?
- Tak, nawet do naszej klasy.
- Tak? Jak ma na nazwisko?
- Jones.
Przez kilka chwil trwałam w zamyśleniu. Kojarzyłam to nazwisko, i wydawało mi się że znam tą dziewczynę. Chwila to przecież ja!
- Ccccooo?!Ale ttoo... Jjjaaa... - wydukałam.
- No, tak i...
- Przykro mi John, ale ja mam Rossa, i nie chcę się znów z nim pokłócić.
- Wiem, dlatego możesz mnie za to znienawidzić.
- Ale za co? - zapytałam zdziwiona, a John pozostawił na moich ustach aksamitny całus i odszedł.
- Jej – powiedziałam sama do siebie.
Wracając do domu cały czas myślałam o zdarzeniu sprzed kilku chwil. Czy powiedzieć o tym Rossowi? Może lepiej nie. Całowaniu się z blondaskiem nie miałam nic przeciwko, ale z Johnem, to co innego. Z Rossem byłam już w bliższym kontakcie, między przyjaźnią a związkiem. Ale z Johnem, znałam go zaledwie kilka tygodni i nie sięgało to nawet takiej całkowitej znajomości. Wiedziałam od początku że on patrzy na mnie inaczej, ale ja na niego nie. To coś czułam tylko do Rossa. Idąc o myśląc wpadłam na Stellę idącą z Olivią.
- O hej Maja, co tam? - przywitały mnie.
- Cześć, nie ni, tylko się trochę zamyśliłam. Muszę iść do jutra. - powiedziałam pośpiesznie o pobiegłam do domu.
Mój telefon zadzwonił. Miałam nadzieję, że to nie John. Szczęście, to Ross. Hej, tak prawie. A co? No jasne, z tobą zawsze! Do zobaczenia. Uff... Może to trochę odciągnie mnie od tych myśli. Doszłam pod dom. Nadal byłam sama. Rodzicie i Max wracają dopiero jutro. Zadzwoniłam do mamy, aby zapewnić ją że wszystko w porządku. A po skończonej rozmowie z mamą, wykonałam kolejny telefon do Rossa, mówiąc aby po mnie przyjechał. Zgodził się i przy okazji usłyszałam jeszcze, że bardzo mnie kocha i, że dla mnie zrobi wszystko.
- No co jest kochana? - powiedział na powitanie.
- Nie nic, po prostu jakoś dziwnie się czuję. - wyznałam „przyjacielowi”.
- To może zostaniemy w domu. - zaproponował.
- Nie, przy tobie mi lepiej. - powiedziałam i z uśmiechem go przytuliłam.
Spacer zapowiadał się ciekawie. Ross jak w jego zwyczaju chwycił mnie za rękę. Usiedliśmy na ławce.
- Więc. Wczoraj chciałem ci coś opowiedzieć, ale mi się nie udało. - powiedział i złapał mnie za rękę.
- Ty jeszcze pytasz? To było super! – odpowiedziałam.
- To co wracamy do domu? – spytał.
Kiwnęłam głową, nagle zadzwonił mój telefon. Był to John. Odebrałam. Hej, co tam? Ok, kiedy? Nie, ale za chwilę będę, ok. Cześć.
- Twój drugi chłopak? - zaśmiał się Ross.
Bardzo śmieszne. To tylko kolega. Chcę się spotkać i pogadać. I nie martw się, my zobaczymy się wieczorem. Pa! - krzyknęłam i pobiegłam do domu.
Zobaczyłam Johna, stojącego koło mojego domu. Pomachał mi z daleka, ja odmachałam.
- Cześć, to o czym chcesz pogadać.
- To nie możemy pogadać?
- Nie, no jasne że możemy.
- Bo wiesz, podoba mi się taka jedna dziewczyna. Nazywa się Maja, i...
- Naprawdę, chodzi do naszej szkoły?
- Tak, nawet do naszej klasy.
- Tak? Jak ma na nazwisko?
- Jones.
Przez kilka chwil trwałam w zamyśleniu. Kojarzyłam to nazwisko, i wydawało mi się że znam tą dziewczynę. Chwila to przecież ja!
- Ccccooo?!Ale ttoo... Jjjaaa... - wydukałam.
- No, tak i...
- Przykro mi John, ale ja mam Rossa, i nie chcę się znów z nim pokłócić.
- Wiem, dlatego możesz mnie za to znienawidzić.
- Ale za co? - zapytałam zdziwiona, a John pozostawił na moich ustach aksamitny całus i odszedł.
- Jej – powiedziałam sama do siebie.
Wracając do domu cały czas myślałam o zdarzeniu sprzed kilku chwil. Czy powiedzieć o tym Rossowi? Może lepiej nie. Całowaniu się z blondaskiem nie miałam nic przeciwko, ale z Johnem, to co innego. Z Rossem byłam już w bliższym kontakcie, między przyjaźnią a związkiem. Ale z Johnem, znałam go zaledwie kilka tygodni i nie sięgało to nawet takiej całkowitej znajomości. Wiedziałam od początku że on patrzy na mnie inaczej, ale ja na niego nie. To coś czułam tylko do Rossa. Idąc o myśląc wpadłam na Stellę idącą z Olivią.
- O hej Maja, co tam? - przywitały mnie.
- Cześć, nie ni, tylko się trochę zamyśliłam. Muszę iść do jutra. - powiedziałam pośpiesznie o pobiegłam do domu.
Mój telefon zadzwonił. Miałam nadzieję, że to nie John. Szczęście, to Ross. Hej, tak prawie. A co? No jasne, z tobą zawsze! Do zobaczenia. Uff... Może to trochę odciągnie mnie od tych myśli. Doszłam pod dom. Nadal byłam sama. Rodzicie i Max wracają dopiero jutro. Zadzwoniłam do mamy, aby zapewnić ją że wszystko w porządku. A po skończonej rozmowie z mamą, wykonałam kolejny telefon do Rossa, mówiąc aby po mnie przyjechał. Zgodził się i przy okazji usłyszałam jeszcze, że bardzo mnie kocha i, że dla mnie zrobi wszystko.
- No co jest kochana? - powiedział na powitanie.
- Nie nic, po prostu jakoś dziwnie się czuję. - wyznałam „przyjacielowi”.
- To może zostaniemy w domu. - zaproponował.
- Nie, przy tobie mi lepiej. - powiedziałam i z uśmiechem go przytuliłam.
Spacer zapowiadał się ciekawie. Ross jak w jego zwyczaju chwycił mnie za rękę. Usiedliśmy na ławce.
- Więc. Wczoraj chciałem ci coś opowiedzieć, ale mi się nie udało. - powiedział i złapał mnie za rękę.
***
Hejka! Z góry chcę przeprosić za 2 rzeczy.
1. Z to, że nie dodałam wczoraj rozdziału, bo nie miałam czasu.
2. Za krótki rozdział.
Kolejne będą już dłuższe! Obiecuję! Dziękuję, za wiele komentarzy! Kocham was! Do piątku!!!
Rozdział super! Coś mi się wydaje czy Ross chcę być z Mają?? OMG!!!! Czekam!!!
OdpowiedzUsuńZApraszam do mnie
Nie ważne jak będzie! Mam już pomysły wszystko się ułoży!
OdpowiedzUsuńNaprawdę, chodzi do naszej szkoły?
OdpowiedzUsuń- Tak, nawet do naszej klasy.
- Tak? Jak ma na nazwisko?
- Jones.
Przez kilka chwil trwałam w zamyśleniu. Kojarzyłam to nazwisko, i wydawało mi się że znam tą dziewczynę. Chwila to przecież ja!
ten fragment mnie rozwalił na kawałki :D haha to się nazywa ogarnięcie!
czekam czekam czekam na kolejny rozdział :)